64 R o z d z i a ł i – r o l a K U lt U rY w Ks z ta łt owa N i U s p o ł e cz e ń s t wa ... podręcznika brytyjskich cultural studies, bez trudu znajdziemy potwierdzenie obaw o niebywały ekspansjonizm i niefrasobliwość w podejściu do badań, jakie prezentują zwolennicy kulturowego zwrotu w humanistyce. Zacytujmy znamienny fragment, w którym autorzy powiadają, że zakresy znaczeniowe pojęcia kultury są tak zróżnicowane, iż może ono obejmować „Szekspira, ale także komiksowego Supermana, operę, ale także futbol amerykański, problem, kto zmywa naczynia w domu, ale także strukturę urzędu Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki”. Co więcej, „Istnieje coś takiego, jak kultura twojej ulicy, twojego miasta, kraju, ale kulturę znajdziemy też na drugim krańcu świata. Dzieci, nastolatki, dorośli i emeryci – wszyscy oni mają własne kultury, zarazem jednak mogą uczestniczyć w kulturze wspólnej”12. Czy w sytuacji tak ogromnej proliferacji sensów pojęcia kultura warto się nim w ogóle posługiwać? Czy istnieje jakikolwiek wspólny mianownik, płaszczyzna, gdzie są w stanie rozpoznać się i porozumieć kulturoznawcy operujący dowolnie pojęciem, które jest aż tak ksenogamiczne, że sprawia wrażenie całkowicie wyzbytego walorów analitycznych? Jerzy Kmita w najnowszej książce konsekwentnie powraca do swojej idei budowania poważnego kulturoznawstwa jako trzonowej dyscypliny humanistyki zintegrowanej. Proponuje coś, co stoi w opozycji do dominujących trendów w dzisiejszych studiach kulturowych, a więc zachęca do poszukiwania owej wspólnej płaszczyzny, a nie do budowania kolejnych podziałów opartych na przesłance, że kultura tworzy nade wszystko różnice, i tylko one w istocie się liczą. Dla autora szkicu „Kultura”, zamieszczonego w Konieczne serio ironisty, dwa względy decydują o tym, dlaczego odpowiednia charakterystyka pojęcia kultury jest tak ważna, że nie należy bezkrytycznie przyjmować i stosować takich rozumień, często intuicyjno-potocznych tego pojęcia, z jakimi mamy powszechnie do czynienia w obrębie hybrydycznych badań kulturoznawczych ostatnich lat. Pisze więc: „Po pierwsze, zastanawiając się sporo czasu nad wywodami rozwijanymi w akademickiej 12 E. Baldwin, B. Longhurst, S. McCracken, M. Ogborn, G. Smith, Wstępdokul- turoznawstwa, przeł. M. Kaczyński, J. Łoziński, T. Rosiński, Zysk i S-ka, Poznań 2007, s. 24.