p r a K t Y K o w a N i e K U lt U r Y. s z K i c d o p r o b l e M U 67 byłoby jej zdiagnozowanie w sercu Manhattanu, zwłaszcza w godzinach pozaurzędowych. Kultury jako zespoły sądów normatywno-dyrektywalnych dają się rozpoznawać typologicznie, co odpowiada utrwalonej tradycji wyodrębniania społeczności zbieracko-łowieckich, agrarnych (tradycyjnych) i nowoczesnych (industrialnych), też pochodzącej z antropologii, ale w obrębie każdej z takich typologii otwiera się pole do dalszych szczegółowych interpretacji. Jak sobie wyobrażam, dzisiejsze kulturoznawstwo, jeśli nie ma się ograniczać do fajerwerków „różnicowania”, a stać poważną i poważaną dyscypliną humanistyczną, winno starannie przemyśleć status kluczowego dla niej pojęcia kultury w sposób zaproponowany przez Jerzego Kmitę. Jego koncepcja ma wielkie walory analityczno-porządkujące, które sprawiają, że warto jej się z uwagą raz jeszcze przyjrzeć. Paradoksem jest bowiem to, że kulturoznawstwo w swoich najnowszych wersjach optuje za postantropologicznym rozumieniem kultury, podczas gdy nigdy na dobre nie przepracowało kwestii, na czym polega fenomen kultury jako vorhanden. W całej rozciągłości dotyczy to tradycji anglosaskich cultural studies i polskich wariantów „kulturoznawstwa z przypadku”. I jeszcze uwaga ostatnia. Jak wiadomo, składowymi wiedzy o kulturze obejmowanej mianem kulturoznawstwa są bardzo różne sfery działań nastawionych na interpretację – kultury tożsamościowe, sztuki plastyczne, literatura, film, telewizja, media elektroniczne, architektura, „kultura konwergencji”, etc. Pogłębia się tendencja do szatkowania i specjalizacji wiedzy, rutynowo jedynie klasyfikowanej jako kulturoznawcza. Kulturoznawstwo sprawia dzisiaj wrażenie dyscypliny wiedzy, której ambicją jest nade wszystko „przylegać” do rozczłonkowanej w ten sposób rzeczywistości. Na tej zasadzie bardzo łatwo zinterpretować kolejną filmową premierę, ale bardzo trudno wyjaśnić fakt, że ludzie zwykli robić pewne rzeczy w ustalony sposób, dokonywać takich a nie innych wartościowań, mimo iż rzekomo tworzą już wyłącznie „wspólnoty szatniowe”. Namysł nad kulturą, w rozumieniu proponowanym przez Jerzego Kmitę, stanowi niezbędny punkt wyjścia do refleksji także nad fenomenem metakultur budowanych zwykle w sposób jak najbardziej antropologiczny, zgodny zatem także z propozycjami zarówno Goodenougha, jak i Kmity. Jak się wydaje, próbą