references
208 W Y S T Ą P I E N I A
W PA N E LU D YS K U S Y J N Y M
każdy problem społeczny. Stąd m.in. ciągłe jego zmiany. Niezależnie od tego, czy te projekty są potrzebne, czy nie – są uchwalane i bywa tak, że gorsze prawo wypiera prawo lepsze. Doceniając zatem rolę prawa, ale jej nie przeceniając, chciałbym odnieść się do tego właśnie pytania – czy w interesującym nas zakresie jest potrzebna nowa regulacja prawna? A zwłaszcza – czy jest potrzebne całościowe uregulowanie tej problematyki? Wydaje się, że tak. W Europie obserwujemy pewną tendencję do kodyfikacji poszczególnych dziedzin życia społeczno-gospodarczego. Jak dotąd w Polsce tendencji tej dajemy zdecydowany odpór. W polskiej tradycji prawniczej utarło się, że kodeks jest rezerwowany dla wyjątkowych kwestii, wyjątkowych materii. Jeżeli już mówimy o kodeksach funkcjonujących w Polsce, to moglibyśmy je wyliczyć na palcach jednej – czy co najwyżej – dwóch rąk. Inaczej jest w niektórych innych państwach europejskich. I tak np. w Niemczech, nie dość, że już funkcjonuje wiele kodeksów normujących poszczególne dziedziny życia społeczno-gospodarczego, to tworzy się kolejne. Jest kodeks budowlany, jest kodeks ochrony środowiska. Ba! Profesorowie niemieccy, prawnicy, przygotowali nawet projekt kodeksu dostępu do informacji publicznej. Świadczy to o tendencji do kodyfikacji i oczywiście chodzi nie tylko o formalno-prawną stronę zagadnienia, ale również o tęsknotę, trudną do zaspokojenia, za kompleksowym uregulowaniem określonych zjawisk życia społeczno-gospodarczego. Trzeba mieć jednak na uwadze niebezpieczeństwa z tym związane, bowiem regulacja kodeksowa jednej dziedziny powoduje, w jakiejś mierze, dekodyfikację innej. Jeżeli np. Komisja Kodyfikacyjna Prawa Budowlanego, co prawda tylko na potrzeby procesu inwestycyjnego, ale jednak, ureguluje dokładnie kwestie związane z ochroną wartości wysoko cenionych, to trzeba będzie wyjąć te regulacje z dotychczasowych ustaw. Ustawy o ochronie zabytków, o ochronie środowiska, o ochronie przyrody i cały szereg innych ustaw przestanie stanowić całościowe uregulowanie tych kwestii. Powstaje zatem dylemat, w jakiej mierze sięgać po ten instrument. W związku z powyższym, jeżeli zrodziłaby się myśl, aby problematykę dziedzictwa kulturowego regulować jednym aktem, nadto aktem o charakterze kodeksu, to ów kodeks porządkowałby stan prawny, ale też by go stabilizował, choć formalnie jest on tylko jedną z ustaw (w polskim porządku prawnym nie ma szczególnej