MUzeUM jaKo Narzędzie edUKacji 239 moment jego powstania, na przykład to, że było pierwsze, poprzedzało inne podobne lub przeciwnie, następowało po nich. Efekt takiego usytuowania wzmacnia u odbiorcy świadomość czasowego dystansu, który dzieli go od dzieła, utrudniając tym samym bezpośrednią z nim komunikację, a co za tym idzie, sprawiając, że dzieło nie aktualizuje się, nie ożywa. Drugi mechanizm, o którym tutaj mowa, wiąże się z kwestią redukowania znaczenia dzieła do jego funkcji ilustracyjnych. Narracje proponowane przez muzeum opierają się zasadniczo na podstawach formułowanych przez historię sztuki. Ujmując dzieła w odpowiednim porządku, nadają im znaczenie jako przykładom stylu, kierunku, epoki. Dzieła stają się zaledwie ilustracjami konceptów, jakie niegdyś tradycyjna historia sztuki wypracowała. A przecież to, co oglądamy dzisiaj w muzeum jako „typowy wytwór weneckiego quattrocenta”, bądź też „charakterystyczny przykład polskiego konstruktywizmu” nie powstawało, by taką funkcję pełnić. Różne były powody, dla których tworzono to, co teraz nazywamy sztuką, i różne funkcje nadawano sztuce: religijne, reprezentacyjne, pedagogiczne, propagandowe, krytyczne, etc. W muzeum wszystkie one zostają zastąpione jedną funkcją – funkcją ilustrowania opowieści o tym, jak przebiegał, rozumiany najczęściej w kategoriach formalnych, rozwój w sztuce. Taka opowieść, podobnie jak rama chronologii, tylko potęguje wrażenie, że muzeum dedykowane jest temu, co zdarzyło się kiedyś i że nie dotyczy rzeczywistości, w której funkcjonuje współczesny odbiorca. Trzeci wreszcie mechanizm jest tym, który proces muzeifikacji napędza poprzez stabilizowanie (utrwalanie) znaczeń dzieła. Na ogół wysiłki podejmowane przez muzealników zmierzają do tego, by wyposażyć dzieło w jedną, obowiązującą wykładnię, by zamrozić raz na zawsze jego sens, uniemożliwiając ich dalsze przemieszczanie się. Znaczenia są traktowane niczym motyle w kolekcji entomologa: przyszpilone do tablicy w wyznaczonym przez taksonomię miejscu, zostają opatrzone identyfikującym podpisem. Tym sposobem widzowi nie pozostawia się żadnego miejsca na interpretacyjną aktywność, oczekując odeń przyjęcia prawdy o dziele, której muzeum we własnym rozumieniu jest właścicielem. W konsekwencji, dziełu udaremnia się szansę na aktualizację w samodzielnie, indywidualnie