references
ARCHITEKTURA KRAJOBRAZU W PRZESTRZENI ŻYCIA POLAKÓW
243
z pokorą i szacunkiem dla zastanego dziedzictwa. Profesor nie lubił interwencji za pomocą inwestycji kubaturowych. Głównym tworzywem pracy architekta miała być zieleń i elementy małej architektury. Dobór drzewa o właściwym pokroju, rozmieszczeniu krzewów czy całych ich grup, kształt płaszczyzny trawnika, płaszczyzny wody, kształt dróg i ścieżek – to miała być materia działania architekta. Osie widokowe, otwarcia i zamknięcia miały być kadrowane zielenią lub małą architekturą. Kiedy na korytarzach krakowskiego Wydziału Architektury wywieszano wystawy studenckich prac było jasne, że projekty, na których ciężko było dojrzeć nowe obiekty architektoniczne to prace z katedry Janusza Bogdanowskiego. Żartowaliśmy nieco z Profesora, który sam chlubił się, że wprawdzie niewiele wybudował, ale za to nie dopuścił do budowy wielu obiektów. Po latach zrozumiałem jaka to ważna funkcja – być tym, który do budowy nie dopuszcza. Ile trzeba mieć wiedzy, autorytetu, odporności, czasem dyplomatycznych zdolności, aby różnym inwestycyjnym lobby skutecznie się przeciwstawiać. Z zajęć „architektury krajobrazu” wynieśliśmy głębokie przekonanie, że celem działania architekta, a już na pewno urbanisty, jest jakość krajobrazu. To w gruncie rzeczy istota tego zawodu. Potem przeczytałem u Christophera Alexandra, że miasto nie jest drzewem, miasto jest krajobrazem. Kiedy czasem zastanawiam się nad oryginalną koncepcją architektury krajobrazu Janusza Bogdanowskiego, widzę jej wielkie zalety, ale także pewne słabości. Metoda „wnętrz urbanistycznych” wydaje się najlepszą, wręcz optymalną drogą postępowania konserwatorskiego w skali urbanistycznej. Prowadzona w ten sposób analiza pozwala najtrafniej zbudować konserwatorskie wytyczne wychodzące właśnie od skali ogólnej, skali krajobrazu, dochodząc do szczegółu, a nie koncentrując się jedynie na ochronie konkretnego, pojedynczego obiektu. Ale ta metoda jest zawodna, gdy idzie o prowadzenie miejskiej polityki rozwoju. Dzieje się tak dlatego, że w metodzie Bogdanowskiego nie tylko nie uwzględnia się struktury własności, ale przede wszystkim nie bierze się pod uwagę rozproszenia odpowiedzialności. W związku z tym, po prostu nie ma podmiotu, który mógłby kompleksowo zrealizować sumę wytycznych wynikających z analizy wnętrza urbanistycznego. Zarządzający polską przestrzenią lokalny samorząd