references
264 R E F L E K S J E
PO DEBACIE W ZAMKU KRÓLEWSKIM W WARSZAWIE...
czy to rekomponując ją, czy to dopisując kolejną linię melodyczną lub dokonując niezbędnej przeróbki w tej monumentalnej polifonii świata, trzeba poznać zasady kompozycji i mądrościowy zamysł wpisany w utwór. Tymczasem nierzadko obserwujemy ogromną nonszalancję w podejściu do krajobrazu, skutkującą jego trywializacją, swoistą macdonaldyzacją i homogenizacją; gubieniem tożsamości miejsca (owego topos), a tym samym obecnego w nim życia (bios) i jego tożsamości. Zamiast pochylić się z troską i wczytać najpierw głęboko w logikę zastanego obrazu, jakże często dowolnie i bez zastanowienia nim manipulujemy. Nie kontemplujemy go i nie wyczytujemy zeń jego swoistego pre-znaczenia i jego pre-dyspozycji, wynikających z całej historii. Współtworzymy rzeczywistość w oparciu o wspomnianą już żałosną zasadę „róbta co chceta”. W związku z tym, pięknie skomponowany, kolorowy obraz świata, staje się w wielu miejscach szarą plamą bez treści i wyrazu. Rosnąca liczba takich plam coraz bardziej dekomponuje całość. Zachowujemy się tak, jakbyśmy zapomnieli lub nie rozumieli, że przejmujemy rozpoczęte już arcydzieło oczekujące na troskliwą kontynuację, domagającą się zrozumienia pierwotnego zamysłu, odkrycia sensu przedsięwzięcia; domagającą się perspektywy wręcz eschatologicznej – bo taka jest ostateczna logika życia. W niniejszym artykule chciałem zwrócić uwagę przede wszystkim na to, co najistotniejsze – jeśli życie postawimy w centrum, jako wartość najwyższą każdej kultury, cywilizacji, narodu czy państwa i będziemy pamiętać o tym, że krajobraz jest kompozycją nisz środowiskowych, kompozycją niezbędną dla zachowania całego bogactwa bioróżnorodności – to otrzymujemy pewien porządkujący układ odniesienia i obiektywne kryteria oceny naszego gospodarowania przestrzenią. Bez takiego odniesienia nie potrafi my też stać się prawdziwie twórczymi uczestnikami życia. Architekt krajobrazu, mając w rękach środowisko, od którego nieodwołalnie zależy kształt życia, należy – podobnie jak kapłan czy lekarz – do elitarnej kustodii życia. Powinien być tego życia kustoszem, a więc mądrym i troskliwym opiekunem. Opiekę tę zaś sprawuje się jedynie, dbając o zachowanie krajobrazu jako odpowiedniej kompozycji biotopów – środowisk życia.